Recenzja filmu

Kacper i Emma na safari (2015)
Arne Lindtner Næss
Nora Amundsen
Elias Søvold-Simonsen

Powitanie z Afryką

Scenariusz filmu został skrojony w sam raz pod wrażliwość i cierpliwość kilkulatków. Motywacje bohaterów są przejrzyste. Zwierzaki na czele z lwiątkiem Leo okazują się utalentowanymi aktorami.
Bohaterowie cyklu "Kacper i Emma" odkrywali już uroki przedszkola, ratowali Boże Narodzenie i oddawali się białemu szaleństwu w trakcie zimowych ferii. W czwartym filmie para niesfornych kilkulatków opuszcza rodzinną Norwegię i wyrusza do Afryki. Tam wraz z mamą i dziadkiem Emmy oraz swoimi ukochanymi pluszakami będą pomagać w klinice dla zwierząt. Dzieciaki wezmą m.in. udział w poszukiwaniach rodzicielki małego lwa, zmierzą się z kłusownikami, a także wyprawią się w podróż balonem. Kolejne przygody nie tylko dostarczą przyjaciołom niezapomnianych wrażeń, ale także staną się okazją do odebrania kilku ważnych życiowych lekcji.


Sądząc po skromnej liczbie głosów oddanych na Filmwebie na poprzednie filmy z serii, "Kacper i Emma" nie zdołali do tej pory zaprzyjaźnić się z polskim widzem. Szkoda, bo ekranizacje książek Tora Åge Bringsværda to ciekawa alternatywa dla produkcji familijnych z Hollywood. Zamiast w równym stopniu zabiegać o względy dzieci i ich rodziców, twórcy skupiają się wyłącznie na najmłodszej publiczności. Nie znajdziecie tu dwuznacznych żartów oraz cytatów z kinowych megahitów. Nie będzie pogrywania z konwencją kina przygodowego. Film Arne'a Lindtnera Næssa przypomina raczej zajęcia w przedszkolu, gdzie milusińscy - czy to hasając na świeżym powietrzu, czy to siedząc po turecku w kółeczku - uczą się poprzez zabawę. Z Kacprem i z Emmą maluchy odkryją, że niezależnie od pochodzenia, koloru skóry czy stanu konta każdy pragnie mieć przyjaciela, z którym mógłby spędzać czas. Dowiedzą się również, że czasem najłatwiejszym sposobem na oswojenie lęków jest szczera rozmowa. Na deser poznają też kilka prostych sztuczek, które mogą okazać się przydatne w trakcie wędrówki po afrykańskiej dżungli.


To film skrojony w sam raz pod wrażliwość i cierpliwość kilkulatków. Motywacje bohaterów są przejrzyste. Zwierzaki na czele z lwiątkiem Leo okazują się utalentowanymi aktorami. Slapstickowy humor - choć niewyszukany - nawet przez moment nie przekracza granicy dobrego smaku. Z kolei tempo akcji nie skłania do rozpoczęcia głośnej rozmowy z kolegą, ale też nie przyprawia o zawrót głowy. W tej krainie łagodności nawet czarne charaktery ostatecznie wydają się sympatyczne, a ich złe postępki są nietrudne do naprawienia. Oczywiście mógłbym ponarzekać, że fabuła jest pretekstowa, a postaci drugoplanowe mogłyby być trochę bardziej wyraziste. Film spełnia jednak swoją edukacyjną funkcję, zaś para tytułowych bohaterów granych przez Eliasa Søvolda-Simonsena i Norę Amundsen wypada nad wyraz sympatycznie.  Jak mawiał klasyk: prostota nie prostactwo, szacunek budzi.
1 10
Moja ocena:
6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones